Pielgrzymkowy Asceta
Pozdrawiam Cię młody przyjacielu w imię Pana Naszego Jezusa Chrystusa, pozdrawiam również wszystkich pielgrzymów z grupy Augustowskiej, a szczególnie księdza Radka. Chcę mu podziękować za nagrodę książkową jaką mnie wyróżnił. Pan Bóg i Jezus jest naszą mocą i nadzieją na życie wieczne w którą trzeba wierzyć i do niego dążyć. Nie ma innej drogi do nieba i życia wiecznego jak dążyć do miłości Bożej, czyli przez krzyż , cierpienie jakie Pan zsyła. Na przykładzie Jezusa trzeba wierzyć, że w życie każdego człowieka wpisany jest krzyż. Czy to człowiek bogaty, biedny, czy uczony czy prosty. Tak było ze mną i jest z każdym.
Urodziłem się w rodzinie katolickiej, w domu panowała atmosfera przyjemna i miła. Ojciec nigdy nie pił alkoholu, nie było i nie pamiętam jakichkolwiek kłótni między rodzicami chociaż przeżyli razem około 45 lat. To dawało mi poczucie pełnej szczęśliwości. Ale człowiek szuka czegoś lepszego. Ja bynajmniej ulegałem pokusom co do ciała czyli dziewczyny(cudzołóstwa). Pan przeciwstawił się temu, dając mi dziewczynę, przedwczesną ciąże i oczywiście ślub. Ale można sobie wyobrazić życie między nami bez miłości. Dziewięć lat temu małżeństwo było w miarę możliwe, dopóki żona nie poszła do pracy. I tu zaczęła się gehenna, przychodziła późno z pracy nieraz po spożyciu alkoholu niekiedy wcale. Prośby, groźby w ogóle nie pomagały. Odrzuciła Boga, wiarę i kościół. Bożkiem był jej alkohol i inny mężczyzna i to nie jeden. Przybierało to katastrofalne skutki z tego względu ,że dzieci poszły za nią i na złą drogę, nie uczyły się ani nie pracowały. Zaczęło się wszystko walić, byłem w tej kwestii osamotniony, tak by mi się zdawało ale wewnętrzny głos od Boga mówił mi, że nie jestem sam. Jest w tym cierpieniu z tobą Jezus Chrystus. To Jego głos polecił mi w tym cierpieniu modlić się. Zacząłem chodzić codziennie do kościoła na Eucharystię, codzienna komunia czyli ciało Pańskie dawało mi moc. Ze względu na moją wiarę byłem nienawidzony. Codziennie wychodziłem z domu w kierunku Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia odmawiając różaniec oraz rozważanie Męki Pańskiej.
Codziennie siłą i mocą Pańską przechodziłem około 6-7 godzin co dawało ok. 30 km. Tak było i do tej pory jest od 15 lat, nie do wiary ale jest to prawda ,bo wiara czyni cuda. Zima, wiosna, lato, jesień cały rok na okrągło. Wyłączyłem się całkowicie z życia towarzyskiego, przyjąłem życie ascetyczno-mistyczne czyli za trudy przejścia w zimie w czasie mrozu, czy deszczu jesiennego i ofiarowaniu bólu nóg otrzymałem łaski od Ducha Świętego. Tak polecił mi duch Pański Jezusa Chrystusa, którego nam przyobiecał po odejściu z tej ziemi po ukrzyżowaniu. Zacząłem intensywne życie duchowe.10 pielgrzymek do Sanktuarium Św. Maksymiliana Kolbe w Niepokalanowie. Z tych pielgrzymek zawsze wracałem pieszo. To wzbudziło duży podziw wśród pielgrzymów z którymi wędrowałem na pielgrzymkach. W międzyczasie odbyłem pieszą pielgrzymkę pokutną z Radomia do Rzymu ,gdzie szedłem prawie 2,5 miesiąca. Od 5 lat zaczynam od pielgrzymki do Niepokalanowa tj.25 .06,kończy się ona 30.06.Mam na dojście pieszo do Suwałk 2 tygodnie aby uczestniczyć w pielgrzymce pieszej do Wilna, która trwa 10 dni. Kończy się ona 25.07,przyjeżdżamy autokarem do Suwałk.26.07 wyrusza pielgrzymka piesza z Augustowa do Częstochowy. Jak wiadomo kończy się ona po 17 dniach ,w której uczestniczę od 5 lat. Po 17 dniach czyli 11.08 dołączam na 3 dni do grupy radomskiej, w której kiedyś pielgrzymowałem. Następnie idę do Tarnowa skąd wyrusza pielgrzymka do Częstochowy około 10 dni tj.ok.300 km. Wracam z Częstochowy pieszo. Jak wcześniej wspomniałem wyruszyłem 25.06 i wracam po prawie 2,5 miesiącach czyli w połowie września pokonując ok.2000 km.
W sumie po nieustannym pielgrzymowaniu przez prawie 15 lat szukania Boga Pana Naszego Jezusa do pomocy w krzyżu i cierpieniu przeszedłem około 160 tys.km. Jak wspomniałem dużą pomoc otrzymałem poprzez rozważanie męki Pańskiej, od samego cierpienia w Ogrójcu do ukrzyżowania. Człowiek, który rozważa tą mękę tak by chciał zakosztować jego cierpienia i z polecenia Ducha Bożego biczowałem się przez rok, aż do krwi ,chodząc na kolanach i odmawiając różaniec. Biada mi, abym coś skłamał. Pan jest blisko nas w krzyżu i cierpieniu i nie opuści żadnego człowieka, który będzie się do niego uciekał. Bądź Pochwalony Panie Mocy Moja, którą okazałeś do szukania Ciebie. Unikajmy grzechu jako największej tragedii człowieka. Wiara najciekawszym skarbem w życiu człowieka ,brak jej największą tragedią.
Pozdrawia Was i życzy Błogosławieństwa Bożego brat Janusz z Radomia ,Pielgrzym.