"Ci co zaufali Panu..."
Zanim zdecydowałem się pójść na pielgrzymkę do Częstochowy, to bałem się tego, czy dam radę, czy starczy mi sił. Wiedziałem, że dystans jest dłuższy niż na pielgrzymce do Wilna. Poza tym do Częstochowy idzie się w środku lata, więc mogą być niesamowite upały- a ja miałem iść pierwszy raz w sutannie, zatem bałem się, że się w niej „ugotuje”. Ale pomyślałem sobie, że przecież od tego się nie umiera. No więc moje pielgrzymowanie do Jasnej Góry zostało otwarte. Przez pierwszy dzień szło mi się dobrze, poznawałem coraz to więcej nowych osób i nie myślałem o zmęczeniu. Czułem, że rozpoczyna się wielka przygoda. W kolejnych dniach czułem, że mam coraz więcej sił. Gdybym ich nie miał, to nie skakał bym i nie tańczył przez całą pielgrzymkę. Chociaż nie zawsze starczało mi sił, często bolały mnie jednak mięśnie, ale gdy patrzyłem na niektórych z Was, którzy byliście zmęczeni to mnie motywowało do dalszego wysiłku, dalszych tańców i kolejnych wersji „Ci co zaufali Panu…”. Robiłem to, aby pokazać Wam, że mimo wszystko macie jeszcze mnóstwo siły w sobie, aby poskakać i potańczyć. Szliście dla Boga, więc On był w Was. To On ładował Nasze siły i często unosił Nas, że czuliśmy się lekko. Chciałem abyście mu zaufali, a da Wam skrzydła jak orły…
Muszę również zaznaczyć, że zrobił mi się podczas tej pielgrzymki mój pierwszy w życiu „pielgrzymkowy bąbel” :). Siostra pielęgniarka powiedziała, że jest tak mały, że nie ma co go nawet przebijać. No trudno… :).
Pielgrzymka była dla mnie wielkim wydarzeniem. Mogłem śpiewać, tańczyć, a przede wszystkim modlić się z Wami wszystkimi. Czułem się z Wami jak w rodzinie. Bardzo lubiłem zbierać od Was intencje do mojej „magicznej czapeczki” he he. Kochałem modlić się z Wami na różańcu. Po którymś z nich postanowiłem powiedzieć Wam historię swojego życia. Myślę, że dla wielu z Was była ona bardzo zaskakująca. Nie znaliście mnie z wielu stron, nie wiedzieliście, że byłem po przejściach, że odłączyłem się do Kościoła i tak dalej, i tak dalej… Jestem pewien, że każdy z Was myślał sobie: „Jak taki radosny i uśmiechnięty człowiek mógł tak strasznie błądzić?” Bóg właśnie wybiera takich ludzi, którzy są słabi, aby pokazali ludziom, że Bóg potrafi totalnie zmienić nasze życie. I wierzę, że wielu z Was chociaż trochę przyjęło moje słowo do swojego życia. Nie było mi łatwo mówić, wśród znajomych. Ale chciałem się przed Wami otworzyć. Bóg za płać za wysłuchanie historii mojej rodziny i moich braci, naprawdę Bóg zapłać :)
Na pielgrzymce czułem się potrzebny w tej Naszej kochanej grupie. Dzieliłem się z Wami wszystkimi moimi talentami, uczyłem grać na djembe,(z wielką radością grałem na nim podczas naszej drogi, aby było trochę radośniej) układałem Wam sutannę na trawie, abyście mogli się położyć he he. Nawet nie wiecie jak się cieszyłem, że mogłem Wam tak się odwdzięczać, za to czym mnie obdarzaliście. Wielką niespodzianką był dla mnie nocleg, często miałem dobre warunki, a nieraz skromne, ale cieszyłem się przede wszystkim, że poznawałem nowych ludzi. Wielu z Was szło ze mną rozmawiając w cztery oczy, zadawaliście mi życiowe pytania, obdarzaliście zaufaniem, byłem dumny z Was, że odważaliście się szczerze ze mną rozmawiać. Dziękuję Wam, że ubogaciliście mnie swoim doświadczeniem i słowem. Ja także mówiłem Wam, co czuje i myślę. Muszę Wam wszystkim powiedzieć, że jesteście naprawdę fantastycznymi, młodymi ludźmi mający ogromny zapał do Boga. Ubogacajcie się słowem Bożym oraz tym co mówił do Was ks. Radek podczas konferencji, przypominajcie sobie intencje, które czytane były podczas różańca, Ja często tak robię i to mi pokazuje w czym mam się jeszcze poprawić i wyciągnąć wnioski z odbytej pielgrzymki, aby za rok mógł iść nieco odmieniony. CHOCIARZ DLA WAS POZOSTAŁ BYM TAKI SAM, DLACZEGO??? ZNACIE ODPOWIEDŹ W WASZYCH SERCACH… Podczas pielgrzymki często było mi gorąco he he, więc rozpinałem swoją sutannę, aby było trochę chłodniej. Tak sobie radziłem z upałem :). Ze dwa razy musiałem ją prać na kwaterach, raz po moim upadku, a drugi tak po prostu, bo była zakurzona. Jedni mi mówili abym ją rozwieszał na postojach, aby schła, a ja mówiłem, że ma służyć ludziom, więc ją rozkładałem. Podobał mi się również moment na „górze przeprosin”, gdy wszyscy przepraszaliśmy się nawzajem i dziękowaliśmy sobie za wszystko. Cieszyłem się. Jednak moim najbardziej wzruszającym momentem było (gdy go opisuje, to aż mi łezka się kręci w oku) otrzymanie od części grupy koszulki w Częstochowie, która posiadała nadrukowany tekst :” Ci co zaufali panu, otrzymują siły, otrzymują skrzydła jak orły, biegną baz zmęczenia”. Popłakałem się, gdy ją otrzymałem, po prostu nie wiedziałem co mam powiedzieć, byłem niesamowicie poruszony. Po prostu trafiliście mnie w samo serce, dzięki Wam, naprawdę. Jesteście wszyscy kochani !!!
Na koniec chciałbym podziękować za to, że dzięki Wam doszedłem do tronu Czarnej Madonny. Dziękuje ks. Radkowi, z którym miałem przyjemność uczyć się w seminarium, a który pokazał mi jak wygląda ewangelizacja podczas pielgrzymki. Dziękuję z całego serca braciom klerykom, którzy towarzyszyli mi podczas tej pielgrzymki oraz którzy są moimi kolegami i ZIOMKAMI w seminarium :). Wyrażam wielką wdzięczność siostrom pielęgniarkom, które koiły mój pielgrzymkowy trud i wysiłek magnezem, maściami, olejem, bandażami, a przede wszystkim za ciepłe słowo i śmiech, który był największym lekarstwem. Teraz chciałbym z całego serca podziękować WAM WSZYSTKIM, KOCHANI BRACIA I SIOSTRY PIELGRZYMKOWE, którzy byliście ze mną podczas mojej pierwszej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. Nie chce wymieniać z imienia (bo jeżeli bym o kimś zapomniał, to pewnie poczuł by się urażony), szczerze wszyscy mi bardzo pomogliście. Byliście ze mną zawsze, gdy Was potrzebowałem, podczas modlitwy różańcowej, podczas odpoczynku, podczas marszu i deszczu. Dziękuje zatem Wam wszystkim, naprawdę dziękuję :). Za radość, rozmowę, zaufanie, ciepło i pomoc. Nigdy o Was nie zapomnę. Będę miał w pamięci: chrzest w Kampinosie, wspólną przejażdżkę tirem he he, najwspanialszy śpiew podczas Naszej Mszy św, tytuł MISTERA :D, mój upadek na żużlu, nowe piosenki, których mnie nauczyliście i wiele innych wydarzeń. Ale nie były by one takie same gdyby nie Wy, bo to właśnie Wy często ubogacaliście je swoim uśmiechem, komentarzem, a przede wszystkim swoją obecnością.
Dziękuję Wam raz jeszcze za wszystko. Chciałbym również przeprosić za to wszystko, co złego uczyniłem. Może jest kilka osób, których czymś uraziłem, coś złego powiedziałem lub nie pomogłem. Przepraszam Was z całego serca. Nigdy nie mam złych intencji w moich czynach.
Do zobaczenia na kolejnym szlaku pielgrzymkowym na Jasną Górę w 2010 roku !!! Bóg zapłać za wszystko, naprawdę za wszystko!!! „Ci co zaufali Panu…” :)
P. S. Pisałem ten tekst „jak leci”. Może trochę jest niepoukładany, ale pisałem to wszystko co przychodziło mi w pierwszej chwili do głowy. Tak dyktowało mi serce.
Zapewniam Was o swojej modlitwie za Was i proszę o modlitwę.
Brat Arek